Zubrzyca Górna. Skansen z Babią Górą w tle
Pod samą powałą leży sczerniała deska, ważną półką kiedyś będąca, bo na oscypki, sery, zioła a czasem i mięsa przeznaczona.
Wszystko pochłonął czas … pozostał mrok, czarne ściany, okopcona powała i zapach dymu.
Orawa z Babią Górą w parze od zawsze
Górna Orawa to zielona i górska kraina Polski południowej rozciągająca się pomiędzy Tatrami Zachodnimi, a Beskidem Wysokim z dominującą sylwetką Babiej Góry.
Zasiedlona w XVI wieku przez dwie fale osadnicze – pasterzy wołoskich przepędzających swoje stada aż zza Karpat Wschodnich i rolników napływających od północy z Małopolski. Każdy z ludów przyniósł swoja kulturę i zwyczaje czego wynikiem jest ciekawy regionalny folklor.
W klimat dawnych lat wprowadzą nas przewodnicy oprowadzający po Muzeum – Orawskim Parku Etnograficznym w Zubrzycy Górnej.
Niezwykła historia skansenu w Zubrzycy Górnej
Historia powstania Muzeum sama w sobie jest niezwykła. Wieki temu tereny dzisiejszego skansenu zamieszkiwała rodzina chłopów – Maniakowie. Za dobrą pracę i szerzenie katolicyzmu otrzymali w 1674 roku, aktem cesarza austriackiego, szlachectwo. Wtedy powstały pierwsze zabudowania, z upływem lat rozbudowywane – całość jako dwór przetrwała do obecnych czasów.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej potomkowie rodziny Moniaków, rodzeństwo Joanna z Lattyaków Wilczkowa i Sandor Lattyak (obydwoje bezpotomni), w trosce o zachowanie pamiątkowego domu, testamentem przepisali dwór Państwu Polskiemu. Warunkiem było zachowanie w dobrym staniu przekazanego dworku, trzech stodół i ponad 4 hektarowego parku. A także mieszkanie w dworze dla obojga aż do śmierci.
Starsze pokolenie okolicznych mieszkańców do dzisiaj pamięta, jak na niedzielną mszę szlachcianka Joanna zajeżdżała w karecie przed kościół w Zubrzycy i starannie rozkładając szaty usadowiała się w przynależnej do niej pierwszej ławce.
Po jej śmierci w 1951 roku, postanowiono stworzyć Park Etnograficzny, traktując jako zaczątek trwające na tym miejscu od ponad 300 lat zabudowania.
XVIII – wieczny lamus pod rękę ze współczesnym amfiteatrem
Lamus wita wchodzących od drogi głównej, a schodzącym zielonym szlakiem z gór zza drzew wyłania się zielony balon – amfiteatr, w który w lipcu w czasie Święta Borówki można skosztować ( dosłownie i w przenośni) orawskich smaków.
Lamus – budynek gospodarczy, w dawnych czasach służący do przechowywania cennych przedmiotów, gospodarczego czy zboża. Stojący w Zubrzyckim Parku był spichlerzem plebańskim, w którym składowano przyniesione przez okolicznych chłopów płody. W dzisiejszych czasach termin używany jest także w stosunku do pomieszczenia lub budynku służącego do przechowywania starych rzeczy (rupieciarnia). W przenośni – w stosunku do przestarzałych („nadających się do lamusa”) przedmiotów, określeń, zwyczajów.
Izba dymem malowana
Teren Parku Etnograficznego poszerzono o dalsze hektary, stawiając domy z całej Orawy, w których dzięki eksponatom przenosimy się lata wstecz. I to wbrew pozorom nie tak dawno, bowiem jedna z umieszczonych tu chłopskich chałup była zamieszkana jeszcze w latach 70-ych XX wieku.
„Czarna izba” będąca głównym jej pomieszczeniem, swoją nazwę zawdzięcza okopconym przez dym ścianom i sufitom. Palono w piecach, ale dymu nie odprowadzano kominem – pozostając w pomieszczeniu spełniał wiele funkcji: grzał, konserwował świerkowe belki pod sufitem, suszył zawieszone pod powałą zioła i mięsa.
W cieple olbrzymiego glinianego pieca grzali się ludzie i zwierzęta. W kącie wydzielano stajenny kąt dla jagniąt i cieląt – tak ratowano młody dobytek w czasie mroźnych zim. Podczas gdy człowiek kładąc futro na zapiecku grzał kości, pod piecem w kojcu przeczekiwały zimę króliki i drób.
Gliniana podłoga z siatką spękań powstałych od stóp pokoleń depczących wokół gliniano – kamiennego serca domu, opowiedziałaby zapewne wiele historii.
Len cenniejszy niż żyto
Mamo, co bedymy sioć na zagonie popod okna, lyn cy zyto?
Takie pytanie zadawała w wigilijny wieczór córka, aby zgodnie z tradycją uzyskawszy odpowiedź „LYN”, zapewnić rodzinie pomyślne zbiory.
Bo len to nie tylko tkaniny, ale i bardzo cenny olej. Ten był NAPRAWDĘ tłoczony na zimno. Wyprodukowanie litra zajmowało mnóstwo czasu i dużej siły.
Kraszono nim potrawy w czasie 6 tygodniowego postu przed Wielkanocą, który był przez Orawian ściśle przestrzegany.
Spilśnianie płótna – folowanie
Jesiennymi i zimowymi wieczorami gospodynie tkały w domowych warsztatach wełnę. Powstawała chropowata tkanina o rzadkim splocie. A potrzebne było sukno grubsze, ogrzewające ciało w mroźne dni. Dlatego wełnę poddawano „folowaniu”. Przez kilkanaście godzin polewano wełnę wrzącą wodą, jednocześnie ugniatając ją specjalnym drągiem. A dodatkowo jeszcze traktowano lodowatą wodą ze strumyka.
I powstała nowa tkanina, o jednolitej grubości i zwartej fakturze, ale znacznie mniejszym rozmiarze – skurczona o 60 %, czyli sfilcowana (sfolowała– używając staropolskiego zwrotu). Gotowa do szycia portek, sukien i ubranek dla dzieci.
Od małego bobasa niezła zaprawa dla skóry – sukno grube, szorstkie. DRAPIE, gdy go tylko dotykam. Brrr!
Folusz – słowo może być przydatny do krzyżówek – to zarówno maszyna stosowana do filcowania, jak i pomieszczenie, w którym się znajdowała.
Nauka nie idzie w las – będę nosiła moją torbę filcową z większą świadomością, że powstała dzięki technice folowania. Bo w taki właśnie sposób do dnia dzisiejszego produkuje się filc.
Tajemny element łączący len, wełnę i gęsie pierze
Łączyła je jedno: panna na wydaniu. Nawet jeśli pochodziła z biednego domu, „wybierając się za mąż” dostawała wyprawę. Nie obeszło się bez czterech poduch i kołdry z pierza, wraz z „oblecem” i czterdziestoma metrami lnianej tkaniny.
Do tego fajansowy kubeczek i talerz do codziennego użytku i obrazek Św. Anny – patronki matek i małżeństw.
Jeśli rodzina była majętna, miejsce zamieszkania zmieniała także krowa przynależna do tej pory do rodziny panny.
Wyska, przedwysce i beśnizba
Orawska chałupa – nieważne bogatego czy biednego – drewnem stoi. Kryta gontem, z drzwiami wejściowymi w charakterystyczne słoneczko i małymi oknami. Małe, żeby zmniejszyć stratę ciepła, a poza tym szkło było drogie! Dlatego też okna mają tak liczne szprosy.
Obecnie – budując domy – wracamy do dawnych czasów, wkładając w nasze okna szprosy, aby nadać im elegancki wygląd, a wtedy czynili to z oszczędności – wiadomo, stłuczony kawałek szyby to mniejszy koszt niż cała szyba.
Wyska – pięterko, najczęściej bez okien, służyło jako magazyn. Bogatsi mieszkańcy Orawy mogli sobie jedynie pozwolić na prawdziwe okna na „wysce”. Przedwysce – balkonik okalający wyskę. Beśnizba (bez sień izba) – izba, po prawej stronie od wejścia, do której wchodzi się z głównej izby przez sień- stąd nazwa. Posiadanie takowej podnosiło prestiż gospodarzy.
Chata bogatszego chłopa wyróżnia się wyską,przed którą dumnie stało przedwysce, a prestiżu dodawała umiejscowiona po prawej stronie od wejścia beśnizba. Czasem była połączona z oborą lub stodołą jednym wejście, wtedy mszenie (uszczelnienie bali wiórem świerkowym) części mieszkalnej malowane było na niebiesko.
I w takim właśnie domu, jako nastolatek mieszkał Karol Wojtyła w 1938 roku.
Ukłon przed wejściem do domu
Dwór Moniaków – najbogatsza siedziba w całym skansenie. Obowiązkowo z czarną, ale także i białą izba „paradną” przeznaczoną dla gości i na świętowanie w ważniejsze dni.
Ogrzewaną z korytarza, z drewnianą podłogą i „pańskimi”meblami. Ściany bogato przyozdobione malowanymi na szkle obrazami, z których spoglądają opiekuńczo na dolę orawskiego ludu, święci.
A to Św. Mikołaj od wilków, gryzoni i dobrej sławy chroniący, a to Św.Wendelin pasterstwo mający w pieczy.
Święty Ambroży od miodu, a Święty Nepomucen od gradów i powodzi zasiewy strzegący. Nie mogło zabraknąć Świętego Floriana od pożaru dobytku chroniącego i Świętej Barbary od nieszczęść przy łamaniu kamienia w Babiej Górze, osłaniającej.
Rodzina Moniaków pełniąca jednocześnie znaczącą we wsi funkcję sołtysa, chłopów przyjmowała w części „białej izby”.
I tutaj ustawiano ich od razu w odpowiedniej pozycji – drzwi prowadzące do „izby sołtysiej” były niższe niż normalne, dlatego też wchodzący musiał schylić się – obowiązkowy uniżony ukłon!- zanim stanął przed obliczem sołtysa.
Wszystko z pnia drewna
Orawskie ule – ule kłodowe – w wydrążonym pniu, przykryte daszkami z łupanych desek, spozierają zza niezwykłego płotu. Tyniorki – bo o nich mowa- to cienkie, łupane z kloca drewna wzdłuż słojów sztachetki.
Następnie moczone i wyginane w charakterystyczny sposób – jakby przeplatane – mocowane bez użycia gwoździ, tworzą płot okalający pasiekę.
To tylko kilka z ciekawostek parku, który mnie zauroczył, a – generalnie – zwiedzanie skansenów nie jest moją pasją.
Muzeum - Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej
Zwiedzanie:
- maj – wrzesień 8:30 – 17:00
- październik – kwiecień 8:30 – 14:30
- Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem ( w cenie biletu) i trwa od 1 do 2 godzin( w zależności od długości trasy.Ostatnie wejście godzinę przed zamknięciem.
- Ceny biletów w zależności od wybranej trasy. Na przykład godzinne zwiedzanie starej części to wydatek 11 złotych.
- Na stronie: www.orawa.eu znajdują się informacje o wydarzeniach. Latem w kościele MB Śnieżnej warto posłuchać koncertów lub wtopić się w orawski klimat podczas lipcowego Święta Borówki.
- „Jak to ze lnem bywało” każda z nas (nie tylko panna na wydaniu) może wyprodukować tkaninę, biorąc udział w procesie obróbki lnu od słomy lnianej do włókna.
Lubisz górskie wędrówki?
Poznaj Babią Górę i jej tajemnice oraz pobliską Zawoję z uroczym wodospadem.
? ? Nocleg w Zubrzycy Górnej ?
Cieszę się, że zawitałaś/zawitałeś na mój blog. Jeśli moje artykuły są dla Ciebie interesujące, a zawarte w nich porady przydatne miło mi będzie jeśli, planując rezerwację noclegu, skorzystasz z linku polecającego booking.com.
Dla Ciebie cena nie ulegnie zmianie, a ze mną booking.com podzieli się swoją prowizją, co będzie dla mnie bardzo pomocne w utrzymaniu bloga.
Napisz w komentarzu pod artykułem, jeśli masz jakieś pytania dotyczące wyjazdu – chętnie pomogę.
Dziękuję serdecznie 🙂 Dana/jaWagabunda
Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach!
Wypełnij formularz, zapisz się na listę, a otrzymasz regularnie informacje o nowych przepisach i relacjach z podróży!