
Sopot to urocze miasto położone nad Morzem Bałtyckim, które swoje początki ma w XIII wieku, kiedy to powstała tu osada rybacka.
Pierwsze wzmianki o Sopocie pojawiły się w dokumentach z 1283 roku, kiedy to miasto nosiło nazwę Zoppot.
Czy Sopot był niemiecki?
W XVIII wieku Sopot stał się popularnym miejscem wypoczynku dla bogatych kupców z Gdańska i Elbląga. W XIX wieku miasto zaczęło rozwijać się jako kurort, a w 1823 roku zostało uznane za uzdrowisko. Wówczas powstało wiele willi i pensjonatów, które do dziś stanowią o charakterze Sopotu.
W czasie II wojny światowej Sopot był pod okupacją niemiecką, a jego nazwa została zmieniona na Zoppot. Po wojnie miasto zostało włączone do Polski i odzyskało swoją polską nazwę. W kolejnych latach Sopot stał się popularnym miejscem wypoczynku i rozrywki dla turystów z całej Polski i Europy.
W przeszłości splendoru dodawały mu olbrzymie statki pasażerskie cumujące nieopodal molo, a dzisiaj najdłuższe molo nad Bałtykiem, imprezowy „monciak „, festiwal jazzowy, Opera Leśna i wspomnienie „Parasolnika” czynią Sopot miejscem pożądanym do odwiedzenia.

Sopot uzdrowisko
Lata 20-te XIX wieku. Francuski lekarz wojskowy – Jan Jerzy Haffner – towarzyszący Napoleonowi, zauroczony pięknym położeniem nadmorskiej wsi, postanawia zbudować w tym miejscu swoje „miejsce na ziemi”.
Własnym sumptem postawił i wyposażył pierwsze budynki zakładu kąpielowego, upiększając jednocześnie rejon nowopowstałego kąpieliska.
A że już od XVI wieku Sopot był popularnym miejscem letniego wypoczynku dla gdańskich patrycjuszy (zbudowali liczne letnie wille i wiejskie posiadłości), dzięki wprowadzonym zabiegom leczniczym stał się dodatkowo popularny.
Wtedy też, dzięki staraniom Haffnera, w 1827 roku został wybudowany pierwszy drewniany pomost o długości 31,5 metrów.

Sopot molo najdłuższe nad Bałtykiem
Morze ostro przez wieki walczyło z drewnianym intruzem wdzierającym się na jego teren. A ludzie z uporem robili swoje. I tak kilkakrotnie rozbudowywane i modernizowane osiągnęło dzisiejszą długość 511,5 metrów, z czego aż 458 m wchodzi w głąb zatoki.
Co czyni go najdłuższym molem nad Bałtykiem. Na razie, bo w momencie powstania planowanego molo w Świnoujściu, straci – niestety – swoje przywództwo.
W XX wieku Sopot był miejscem, do którego przypływały potężne, pasażerskie statki (odpowiedniki dzisiejszych cruiserów). Cumowały w pewnej odległości od mola, a pasażerowie byli dowożeni na ląd w szalupach.
Ot, obrazek jaki widzimy będąc na wakacjach w Dubrowniku, fiordach norweskich czy Karaibach. I w Sopocie tak bywało!
Krótko po II wojnie, ówczesne władze miały – na szczęście nie zrealizowany – plan, aby molo rozebrać jako relikt burżuazji i obiekt o zbyt kosztownym utrzymaniu.
Wstęp na molo był już płatny w drugiej połowie XIX wieku. A warto po nim spacerować, bo stężenie jodu w miejscach najdalej wysuniętych w morze jest dwukrotnie większe niż na lądzie.
Jakie są najdłuższe mola w Europie? Trzecie miejsce zajmuje Molo w Sopocie (511,5 m) po Southend Pier i Brighton Palace Pier w Wielkiej Brytanii.

Sopot co warto zobaczyć podczas spaceru? Monciak!
Monciak Sopot co to jest? „Monciak” czyli ulica Bohaterów Monte Cassino, zamknięta dla ruchu kołowego, deptak. I właśnie połączenie słów: monte i deptak dało „Monciak”.
Zarówno drogą morską jak i kolejami przyjeżdżali kuracjusze z całej Europy. I spacerowali – z mola prosto na monciak i dalej do aż do parku.
Na monciaku pokus kulinarno – napojowych co niemiara. Ale i popatrzeć jest na co! Wystarczy zadrzeć głowę do górę, aby podziwiać pięknej urody kamienice.
Mniej więcej w połowie deptaka nie sposób przegapić najbardziej zwariowanego architektonicznego zjawiska, czyli Krzywego Domu.
Niczym domy Gaudiego w Barcelonie czy muzeum w Bilbao. Wnętrza także zakręcone, na jednej ze ścian „Ścianie Sławy” podpisy znanych osób biorących udział w wydarzeniach kulturalnych.
Z monciaka można skręcić gdzieś w bok, aby pospacerować wśród starych letniskowych wilii tonących w ogrodach pełnych kwiatów, okazałych mieszczańskich kamienic i pensjonatów, które zdobią malownicze wieżyczki i dekoracyjne fasady z przeszklonymi, drewnianymi werandami.


Parasolnik – barwna postać sopockiej ulicy
Spacerując po kultowym monciaku nie spotkamy już dziś najbardziej malowniczej postaci sopockiego świata, noszącego miano Parasolnik.
„Cześć Czesiu!” – często słyszano na monciaku do lat 90-ych XX wieku.
Czesiu – Parasolnik (Czesław Bulczyński), rozpoznawalna i niezwykle barwna postać. Jego miejscem na ziemi był właśnie monciak.
Przybył do Sopotu wraz z żoną i – podobno – zajmował się naprawą parasoli. Stąd jego pseudonim. Podobno, bo nikt nigdy przy tej pracy go nie widział. Ale parasole do naprawy zabierał … i żona zajmowała się ich reperacją.
A on paradował po ulicy w cieniu parasola i w najróżniejszych przebraniach. Miejscowych nie zdziwił anioł czy czarownica siedząca na ławce, a wśród przybyszy wzbudzał zainteresowanie i radość.
Uwielbiał rozmawiać z ludźmi i wprowadzać ich w dobry nastrój. Był kimś niezwykłym. Zawsze uśmiechnięty, żartujący, niczym się nie przejmował.
Mówił, że celem jego życia – oprócz naprawy parasoli – jest wywołanie uśmiechu nawet na najsmutniejszej twarzy. Fascynował. Był najradośniejszą częścią Sopotu.
Stoi do dzisiaj na monciaku (mniej więcej w połowie drogi, idąc od molo po prawej stronie), ale prawie nikt nie zwraca na niego uwagi.
Był tytułową postacią śpiewanej przez Hannę Banaszak piosenki „Kiedy do nieba szedł Parasolnik”.
Nie tylko w pamięci ludzi parasolnik zagubił się – jakimś nieznanym mi sposobem zniknął również z mojego aparatu.
Sopot Grand Hotel. Kultowy punkt miasta
Nie sposób przegapić najbardziej znanego sopockiego obiektu Grand Hotelu, „przycumowanego” tuż przy molo.
Zbudowany został w stylu secesyjnym i neobarokowym w latach XX wieku kosztem około 20 mln guldenów. Ówczesna nazwa hotelu Kasino-Hotel nawiązywała do jego przeznaczenia. Powstał jako wytworna baza noclegowa dla gości pobliskiego kasyna – Spielklub Zoppot.
Kasyno, urządzone w dawnym Domu Kuracyjnym, działało całą dobę i przyciągało graczy z całej Europy. Szczególne oblężenie przeżywało w sezonie letnim, kiedy liczba gości sięgała nawet do kilku tysięcy tygodniowo. I stąd pojawiła się potrzeba zapewnienia im godnych warunków noclegowych.
Tam gdzie kasyno, tam i sensacje. Dlatego też Sopot stawał się rozpoznawalany dzięki artykułom w prasie opisującym liczne skandale. Sporo nierozsądnych graczy traciło tam cały swój majątek, co niejednokrotnie skłaniało ich do popełniania samobójstwa.
W rozpaczy skakali do morza, strzelali sobie „w łeb” lub wieszali się na pobliskich drzewach. Krążą pogłoski, iż odcinek drogi prowadzącej do Domu Kuracyjnego nazywany był nawet „aleją wisielców”, a jeżeli w mieście dochodziło do samobójstwa, policja rutynowo sprawdzała, czy zmarły nie przegrał wcześniej w kasynie.
Grand Hotel będąc najdroższym i najbardziej luksusowym w całym Trójmieście, gościł w swoich murach wiele sław. W 1931 roku w hotelu zatrzymał się były król Hiszpanii – Alfons XVIII, a w 1932 roku – niezapomniana Greta Garbo.
Mniejszą chlubą dla hotelu był pobyt we wrześniu 1939 roku Adolfa Hitlera, ale już po wojnie splendoru przysparzały mu gwiazdy estrady koncertujące w pobliskiej Operze Leśnej i politycy czujący się świetnie w jego wnętrzach.

Sopot festiwal jazzowy i jego znaczenie
Rokrocznie od 1956 lat w Sopocie rozbrzmiewa jazz. Leopold Tyrmand wraz z Franciszkiem Walickim i szefem gdańskiej Estrady, Jerzym Kosińskim trzy miesiące po śmierci Stalina zorganizowali wolnościowy festiwal.
Pierwszy Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej rozpoczął przygotowany w stylu nowo – orleańskim pochód dzisiejszą ulicą Monte Cassino.
Pochód odebrano jako karykaturę obowiązujących wówczas pochodów pierwszomajowych. Uczestnicy nieśli transparenty, na których zamiast sloganów wychwalających PZPR, znajdowały się nazwy zespołów muzycznych. Do historii przeszły cztery transparenty z literami D.U.P.A.
Festiwal stał się również przełomem w sferze obyczajowej. Ostatniego dnia festiwalu zorganizowano na molo całodniowy festyn. Wystąpiły na nim wszystkie zespoły oraz odbył się pierwszy konkurs piękności w komunistycznej Polsce – Miss Sopotu.
Impreza przyciągnęła tłumy. Molo nie było w stanie pomieścić wszystkich chętnych widzów. Pod naporem publiczności zawaliła się estrada i wybory odbyły się na dachu jednego z pawilonów. Pierwszą Miss Sopotu została wybrana 19-letnia studentka Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, Elżbieta Sosińska.
Drugi Ogólnopolski Festiwal również otworzyła parada.Tym razem, aby uniknąć niekontrolowanych wybryków młodzieży, zorganizowano ją na Stadionie Lechii Gdańsk. Muzycy szli i jechali ciężarówką po bieżni, prezentując bardziej poprawne, w stosunku do tego z poprzedniego roku, transparenty.
Ale i tu pojawił się mały akcent niesubordynacji: niesiona na ramionach … trumna „jazzowa”, a niosący ją byli przepasani szarfami z napisem Jazz Festiwal.
Obecnie jazz rozbrzmiewa w Grand Hotelu, a o koncertach informują plakaty rozwieszone w mieście i internet. Warto sprawdzić i kupić odpowiednio wcześniej bilety, aby przeżyć jazzową ucztę w klimatycznym miejscu.
Ostatecznie można się załapać na Jazz Session od 23.00 do rana. Wstęp bezpłatny, z wolnymi miejscami różnie. Mnie się udało!


Czy można wejść do Opery Leśnej w Sopocie?
Idąc z mola cały czas prosto, dotrzemy do parku i znajdującej się w nim Opery Leśnej. Piękny, jeden z najbardziej akustycznych obiektów w Europie.
Swoje powstanie zawdzięcza kapelmistrzowi Teatru Miejskiego w Gdańsku – Paulowi Walther-Schaffer. On to spacerując po leśnych wzgórzach otaczających Sopot, natrafił na idealne miejsce do zrealizowania jego pomysłu – marzenia. Utworzenia sceny na wolnym powietrzu.
Miejsce, które tak go zafascynowało, poza pięknym krajobrazem charakteryzowało się także doskonałą akustyką. Przekonał do swojego pomysłu burmistrza Sopotu i już po czterech miesiącach budowy w 1904 roku odbył się pierwszy koncert.
Opera Leśna godziny otwarcia:
Zwiedzanie jest bezpłatne.
Warto zaglądać na stronę Opery Leśnej, bo zarówno w sezonie jak i poza nim organizowane są tam koncerty i występy artystyczne.

Sopot atrakcje nieoczywiste
1.Spacerować. I jeszcze raz spacerować brzegiem morza.
2. Pójść na wspomniane wyżej molo powdychać jod, a wracając pomachać sobie w kamerze. W tym celu należy stanąć obok czerwonego koła ratunkowego – jak na poniższym zdjęciu.
3.Wczuć się w klimat Sopotu. W tym celu warto przed pobytem, a jeszcze lepiej w trakcie, przeczytać książkę Janusza Leona Wiśniewskiego „Grand”.
4. Wypić kawę w „Grandzie”.
5. Spędzić niezapomniany wieczór i zatańczyć w SPATIF-ie na stole.


Sopot – blisko morza noclegi
Najbliżej morza w Sopocie zamieszkasz w dawnym Sopot Grand Hotel czy w hotelu Marriott resort & spa. Celowo użyłam słowa „dawna” bo chociaż hotel nadal stoi w tym samym miejscu, to jest własnością francuskiej sieci.
Oprócz tego kultowego miejsca w Sopocie znajdziesz sporo miejsc noclegowych zarówno w hotelach jak i pensjonatach. Często w pięknych, klimatycznych kamienicach.
W poniższej tabeli znajdziesz hotel lub pensjonat dla siebie lub kliknij Sopot Booking, aby zobaczyć propozycje noclegu w Sopocie.
Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach!
Wypełnij formularz, zapisz się na listę, a otrzymasz regularnie informacje o nowych przepisach i relacjach z podróży!