
Kolej na rower. Unikalna (nie lada) ścieżka rowerowa na Opolszczyźnie
Trasa rowerowa zwiniętych torów: rowerem, piechotą, na rolkach
Linia kolejowa otwarta w 1898 roku, która przez lata służyła pasażerom i ruchowi towarowemu, ostatecznie zakończyła swoją działalność po strasznej powodzi w 1997 roku, kiedy to podmyte przez wodę torowisko nie zostało już odnowione.
Terytorialnie ścieżka Szlakiem Kolejowym rozpoczyna się w Większycach przy ulicy Kozielskiej (i tak należy wpisać do nawigacji), ale rutynowo mówi się, że prowadzi od Koźla.
Oficjalna nazwa brzmi: „Ścieżka pieszo – rowerowa Szlakiem Kolejowym„, ale oprócz rowerzystów i pieszych to także doskonałe miejsce (dzięki równej nawierzchni) do jazdy na rolkach.
Co jakiś czas spotykamy się tam również w ramach cotygodniowych biegów Slow Jogging. Jeśli masz ochotę do nas dołączyć, znajdź nas na Facebook -u.
Rowerem po torach
Odcinek trasy rowerowej z Kędzierzyna – Koźla do Polskiej Cerekwi to 15 kilometrów. Trasa biegnie głównie asfaltem, po prawie płaskim terenie, z kilkoma niewielkimi podjazdami, z którymi poradzą sobie bez problemu nawet dzieci.
Przyjeżdżając samochodem możemy skorzystać z parkingu przy początku trasy lub zostawić samochód z drugiej strony ścieżki w Polskiej Cerekwi. Duży parking znajduje się także w wiosce Sukowice, tak mniej więcej w połowie trasy rowerowej.
Szeroka, asfaltowa ścieżka dość często przecina lokalne drogi. Jednak zabezpieczające bramki zmuszają nas do zwolnienia przed wjazdem na szosę. Ba! Nawet przed polnymi drogami musimy zwolnić.
Ale właśnie dlatego ta trasa jest bezpieczna nawet dla małych dzieci: szeroko, równo i zabezpieczających bramek mnóstwo. Bowiem nie tylko przed skrzyżowaniami, ale i wzdłuż trasy rowerowej kolejowym nasypem, przy nieco większych spadkach terenu zamontowano bramki. W mocnym, żółtym kolorze.
Tak, że intensywnie żółto – zielona jest ta trasa rowerowa. A wiosną, kiedy kwitną pola rzepaku i latem, gdy słoneczniki wychylają swe głowy do słońca, żółć wręcz zdaje się dominować nad wszechobecną zielenią.
Od pałacu do pałacu na ścieżce rowerowej Koźle Polska Cerekiew
Właściwa trasa rowerowa biegnie od drogi pomiędzy Kędzierzynem – Koźlem a Większycami do dworca kolejowego w Polskiej Cerekwi.
Jednak przedłużając nieco trasę możemy „zaliczyć” na początku i końcu wyprawy dwa pięknie odnowione pałace.
Pałac w Większycach (od trasy rowerowej około 1,5 km do centrum wioski Większyce), położony tuż przy drodze w ładnie utrzymanym ogrodzie, zachwyca nie tylko ciekawą architektoniczną bryłą odnowionego budynku z połowy XIX wieku, ale przede wszystkim wnętrzem, w którym odrestaurowane ściany pokryte są ręcznie robionymi malunkami.
Można tutaj zjeść obiad w restauracji lub po prostu złapać oddech przy filiżance kawy.
W nieco innym klimacie, tuż obok początku ścieżki rowerowej od strony Kędzierzyna – Koźle, zaprasza Winiarnia Synapsa. Na degustacje po trasie, na zakup wina.
Drugi zabytek to niedawno zrekonstruowany pałac z XVIII wieku, znany jako Pałac Fryderyka von Oppersdorffa. Do podziwiania z zewnątrz, a i do środka można zaglądnąć, ale tylko w ciągu tygodnia.
Kompletnie zrujnowany pałac został odkupiony przez gminę Polska Cerekiew i wyremontowany. Mieszczą się w nim Sala Ślubów, biblioteka i Lokalna Grupa Działania Euro-Country.
W pałacu nie posilimy się, ale kilkaset metrów dalej jak najbardziej. W klimatycznej kawiarni mieszczącej się w dawnych zabudowaniach przypałacowych złapiemy oddech w wakacyjnym, włoskiem klimacie lub w „strefie kocykowej” pod kolorowymi parasolkami, a naprzeciw w restauracji Marco Polo lub położonej nieopodal Zamkowej zjemy posiłek.
Chleb na zakwasie i śląski kołocz w Polskiej Cerekwi
Będąc w Polskiej Cerekwi koniecznie zajrzyj do piekarni Wieczorek (tuż przy drodze naprzeciw końca ścieżki rowerowej), która już z daleka kusi zapachem.
Kupisz tam znakomity chleb na zakwasie. Taki, który zjada się do ostatniego okruszka.
I śląski kołocz. Z ogromną ilością posypki (kruszonki) na górze. Smaki mojego dzieciństwa, którym i teraz tak trudno mi się oprzeć, że w sakwie rowerowej zostawiam trochę miejsca na słodko – chlebowe zakupy. A i na miejsce co nieco przekąszę – przecież po coś spalam te kalorie, nieprawdaż?
Piekarnia czynna jest w tygodniu do 17.00 (a zdarza się że i do 18.00, gdy zostanie nieco wypieków), w soboty do godziny 16.00, w niedziele od 10.00 do 18.00. Poniedziałek nieczynne.
Klimatyczne dworce kolejowe i miejsca do wypoczynku
Przy trasie rowerowej po nasypie kolejowym pozostawione budynki dworców kolejowych i domów dróżników nadają dodatkowego, ciekawego kolorytu.
Bydynek dworca z XIX wieku w Reńskiej Wsi, położony w cieniu rozłożystej, oszałamiająco pięknie pachnącej pod koniec czerwca lipy.
Dworzec w Długomiłowicach – także z XIX wieku – z ciekawie zrobionym skwerkiem rowerowym.
A nawet nieatrakcyjny budynek w Sukowicach, na elewacji którego wzrok przyciąga polskie godło.
Budynki są opuszczone, ale – jak na razie – jeszcze nie w najgorszym stanie. Dodają uroku, a nie straszą.
No może za wyjątkiem budynku dworca w Polskiej Cerekwi i pobliskiego domu dróżnika – to już kompletna ruina, jednak wkomponowana urokliwie w zieleń.
Przy trasie rowerowej w Reńskiej Wsi, Długomiłowicach i Sukowicach zrobiono estetyczne i wygodne miejsca do wypoczynku: ławki, zadaszone wiaty i place zabaw dla dzieci.
Poza nimi na trasie jest jeszcze kilka zadaszonych miejsc do wypoczynku i schowania się przed deszczem.
Trasa rowerowa w parze z dziką roślinnością
Trasa rowerowa po nasypie kolejowym biegnie przez pola i opolskie wioski. Ciągnące się po horyzont pola, z traktorami wspinającymi się na lekko pofałdowanym terenie stwarzają prawdziwie sielski krajobraz. Widzimy stada pasących się krów, a na skrzyżowaniach dróg zdarza się minąć z koniami powracającymi z jazdy w terenie.
Ale to, co najbardziej mnie zachwyca na trasie rowerowej, to roślinność. Prawdziwa, niemal dzika. Otaczająca ścieżkę, czasem wręcz tworząca zielony, naturalny szpaler.
Rosnące przy scieżce, nieskażone i nienawożone chemicznie rośliny i drzewa mogą dostarczyć nieco produktów do domowych przetworów. Nie mogę się oprzeć, żeby nie wymienić roślin, które napotykam po drodze.
Szpalery orzechów włoskich (na nalewkę z orzechów), czarny bez (latem baldachy kwiatów na zdrowotny syrop, jesienią owoce), dzikich śliw, mirabelek, śliwo – wiśni bez liku, jeżyny, głóg i kalina, zdziczałe jabłonie, drzewa morelowe i grusze (genialne na octy owocowe), a nawet chmiel. Sporo dziewanny, szczawiu i pokrzywy (na zupę, do wysuszenia na herbatkę, na naturalny nawóz).
Kapliczka w Długomiłowicah
Tuż przy trasie w wiosce Długomiłowice napotkamy kapliczkę z intrygującym napisem. Jak na razie nie udało mi się dowiedzieć historii jej powstania. Może ktoś z czytających ten tekst zna jej historię?
Tragedia na torach
Nieopodal wioski Sukowice bardziej uważny rowerzysta dostrzeże niepozorny krzyż z napisem: „Boże zmiłuj się nad ofiarami wypadku kolejowego 12.11.1939”.
Stoi on nieopodal miejsca ogromnej tragedii kolejowych, której przyczyną był błąd człowieka.
W niedzielny, listopadowy wieczór ludzie wracali pociągami z odwiedzin u rodzin i jarmarku w pobliskim Zakrzowie. Jechali na nocną zmianę do pracy w Koźlu i na Śląsk.
Pociągi na tym odcinku kursowały po jednym torze, a tzw. mijanki były na stacjach kolejowych.
Kiedy na stację Sukowice wtoczył się pełen ludzi pociąg z Baborowa do Koźla, nic nie zapowiadało tragedii.
Ludzie tłoczyli się na peronie i przepychali, aby jak najszybciej wsiąść do pociągu i zająć siedzące miejsce.
Dyżurny ruchu po tym jak peron opustoszał, wydał sygnał do odjazdu, zapomniawszy o otrzymanej niedawno informacji, że w kierunku stacji po torach podąża opóźniony pociąg w przeciwnym kierunku.
Niebawem doszło do nieuchronnej tragedii. Dwa rozpędzone pociągi wpadły na siebie z impetem. Siła uderzenia była tak ogromna, że wagony z pociągów wręcz wbiły się w siebie.
Ogrom tragedii przeraził przybyłych na miejsce ratowników, służby medyczne i okolicznych mieszkańców.
Zginęło i zmarło wkrótce w wyniku odniesionych ran ponad 80 osób, w tym wiele rodzin, także z dziećmi.
Dokładna liczba ofiar nie jest znana, bowiem władze III Rzeszy, na terenie której znajdowało się wówczas miejsce tragedii, nie podawały informacji o wypadku, aby nie osłabiać morale ludzi na początku wojny.
Do ofiar dołączył wkrótce po wypadku maszynista jednego ze składów, który nie mogąc sobie poradzić z ogromem tragedii (na którą nie miał przecież żadnego wpływu), popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg.
Dyżurny ruchu odpowiedzialny na tragedię został skazany na kilka lat więzienia, a przy wyroku wzięto po pod uwagę nie tylko jego nienaganną służbę, ale i przemęczenie. Bowiem w dniu tragedii był w pracy ponad 13 godzin.
Wkrótce w miejscu tragedii postawiono drewniany, niemiecki krzyż, który po wojnie został zdemontowany.
Lubisz wyprawy rowerowe?
Czasem wystarczy pojechać po prostu za miasto, aby cieszyć się kilometrami przestrzeni. Sporo wolnego czasu spędzam na rowerze, bo z pozycji siodełka rowerowego świat jest po prostu piękniejszy.
Tak spędziłam uroczy tydzień wzdłuż Dunaju pedałując z Pasawy aż do Wiednia. Łapałam morską bryzę na bardzo łagodnej i malowniczej trasie rowerowej Świnoujście Ahlbeck i Heringsdorf.
Pedałuję po czeskich ścieżkach rowerowych z Krnova do Opawy, w królestwie ptaków i ryb pomiędzy Stawami Milickimi, wokół jeziora Turawskiego i po pofałdowanych opolskich terenach, które nieodmiennie przywodzą mi na myśl toskańskie krajobrazy. Które to – nota bene – także poznawałam na rowerze.
Masz swoje ulubione miejsca na rowerowe wyjazdy? Lub krótkie wypady za miasto? Podziel się nimi w komentarzu pod artykułem. Niech będą dla nas inspiracją i pomysłem.
A może znasz inne trasy rowerowe nasypem kolejowym? Napisz w komentarzu pod artykułem.
? ?
Szukasz noclegu ?
Moja prośba do Ciebie :). Wszystkie moje artykuły są oczywiście bezpłatne, ale mam prośbę, aby rezerwując nocleg na Twoje wyjazdy kliknąć wcześniej na link booking.com lub skorzystać z poniższej wyszukiwarki. Dla Ciebie cena nie zmieni się, a ze mną booking.com podzieli się prowizją.
Dziękuję serdecznie 🙂 dana/jaWagabunda
Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach!
Wypełnij formularz, zapisz się na listę, a otrzymasz regularnie informacje o nowych przepisach i relacjach z podróży!
Witam, świetny opis i bardzo interesujące miejsca. Na pewno wybiorę się w przyszłym sezonie.
Pozdrowienia
Rafał
Ścieżka bardzo fajna szkoda tylko że nie chcą jej poprowadzić trochę dalej w kierunku Baborowa.Tam widoki są jeszcze piękniejsze bowiem zaczyna się mała Toskania górkom i pagórkom nie ma końca a wiadukty z cegły robią wrażenie.
Witaj, też na tym ubolewam. Pojechałam kilka razy w „pola i wioski” za Polską Cerekiew w kierunku Baborowa i innych wiosek. Jest przepięknie, ale i znacznie trudniej, niż po w miarę równej ścieżce rowerowej. Miejmy nadzieję, że to kiedyś ją przedłuża i w nagrodę za dojechanie do Baborowa, skusimy się na -uhonorowane także w europejskich konkursach- lody z Baborowa. Pozdrawiam serdecznie i do zabaczenia – być może :)- na rowerowym szlaku.dana
Cześć, zwykle jadąc w jakieś miejsce szukam tras rolkowych. W ten sposób odwiedziłem już ścieżki rowerowe Swarzewo – Krokowa (okolice Pucka) i Sławocin – Kożuchów (gmina Nowa Sól). Obie, podobnie jak ta, którą opisujesz, poprowadzone szlakiem zlikwidowanych linii kolejowych. Tym razem potęga internetu pozwoliła mi trafic najpierw na prasową notatkę, a potem na Twój – jakże uroczy i rzeczowy, ilustrowany pięknymi zdjęciami, opis. Wygląda na to, że zboczę z trasy Kraków – Opole i „zaliczę” kolejne piękne miejsce na mapie Polski. I pewnie też będzie coś o tym na moim blogu 🙂 nadredaktor.pl. Bardzo dziękuję za relację!
Witaj, dziękuję za dobre słowo o moim blogu 🙂 Takie słowa to miód na moje serce:). Ciekawa jestem czy już dotarłeś na nasza ścieżkę i czy Ci się spodobała. Teraz już dawane dworce sa odnowione i ścieżka jest jeszcze piękniejsza. Zaglądnę także do ciebie i będzie mi bardzo miło, jeśli o mnie wspomnisz.Pozdrawiam serdecznie dana